O zbywalności praw (autorskich).

Zacznijmy od elementarza.

Bo otóż na którymś z całkiem profesjonalnych forów dyskusyjnych przeczytałam ostatnio, że mianowicie praw autorskich nie można sprzedać.

Doprawdy?

Polemika się toczyła wokół skandalicznego braku dbałości jednej z instytucji publicznych przy zamawianiu oprogramowania. Chodziło oczywiście o oprogramowanie kluczowe dla działalności tej instytucji, o licencję na nie i o – w konsekwencji – związanie się zamawiającego z jednym dostawcą. Na wieki. Co się dość boleśnie kłóci z logiką wydatkowania środków publicznych i z każdorazową koniecznością szukania optymalnego ekonomicznie rozwiązania.

Dość wysublimowaną prawnie polemikę kilku dyskutantów pewien nowoprzybyły przeciął zdecydowaną tezą o braku możliwości zbywania praw autorskich.

I oczywiście nie miał racji.

Bo są takie prawa autorskie, których w istocie nie można „sprzedać”. Chodzi o prawa autorskie osobiste, o ową niematerialną więź autora z utworem, która jest silniejsza od śmierci i niewyzbywalna. To zresztą ciekawy koncept prawny. W prawie cywilnym nieboszczyk – co do zasady – traci zdolność prawną w chwili opuszczenia najlepszego ze światów. Jeżeli jednak był autorem – nie umarł całkiem.

Non omnis moriar. Zostały mu osobiste prawa autorskie.

W kwestii żądania ich wykonywania, słania wezwań z zaświatów i konsekwentnego wymagania przez kolejne stulecia oznaczania utworu nazwiskiem twórcy należy się w takich wypadkach konsultować ze spirytystami, ale niech w martwych nie gaśnie nadzieja.

Mają prawo.

Do integralności utworu także. Oraz do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu. Cały ten otwarty katalog uprawnień chroniących „więź twórcy z utworem” (art. 16 ustawy pr. aut.) nie ma ograniczeń czasowych, nigdy nie wygasa, no i nie może być zbywany.

***

Jest jednak jeszcze inna grupa praw autorskich – autorskie prawa majątkowe. Chodzi tu – w skrócie – o te prawa, które przesądzają o możliwości decydowania o formach i sposobach korzystania z utworu, mieści się w tym także uprawnienie do wynagrodzenia za każdy rodzaj korzystania.

Autorskie prawa majątkowe prawa nie dość, że są zbywalne (można je licencjonować albo trwale przenieść na inny podmiot), są też ograniczone w czasie. Wygasają po 70 latach od śmierci twórcy. Trafiają wtedy do domeny publicznej i dlatego właśnie wydawanie utworów Mickiewicza, Konopnickiej i Korczaka korzysta ze swobody publikacji.

Co ważne, autorskie prawa majątkowe nie są własnością, zbycie tych praw to nie to samo, co sprzedaż samochodu albo marchwi i wymaga minimum uwagi (tudzież znajomości specyficznych zasad, choćby w kwestii określenia pól eksploatacji).

Tak czy inaczej – konkluzja jest w zasadzie jasna.

Są prawa autorskie, które podlegają zbywaniu (autorskie prawa majątkowe).

I są takie, które zasadniczo wcale (autorskie prawa osobiste).

… co należało wykazać.

 

Formularz komentarza jest w tym momencie niedostępny.